Nie do wiary!!! Takiego chleba jeszcze nigdy nie upiekłam!!!
Wyrośnięty, pulchny, z dziurkami. Z chrupiącą skórką. Boooski!!!
I tak ad hoc. Oczywiście chwilkę po wyjęciu i lekkim ostudzeniu , odkroiłam pietę ... i była moja z masełkiem i solą. Najlepsze chlebki z piekarni pięt mu nie sięgają.
Z 0,4 kg mąki żytniej i niecałego 1 kg mąki pszennej tortowej upiekłam chleb, który ważył 1,750 kg.
Składniki:
Mąka żytnia chlebowa Bio
Maka pszenna tortowa
Ciepła woda
1 łyżka soli
Chleb na zakwasie, który przygotowywałam przez 5 dni.
100 g mąki żytniej wymieszałam ze 100 ml ciepłej wody ( z kranu), przykryłam ściereczką i miskę postawiłam w ciepłym miejscu .
Codziennie przez następne 4 dni dodawałam około 100 g maki i 100 ml ciepłej wody. Dozowałam kubkiem i okazało się, ze nie było to 500 g mąki.
Rano 6-ego dnia, bo tak mi wypadło, na stolnicę wysypałam prawie 1 kg maki pszennej , dodałam 1 łyżkę soli i stopniowo zaczyn. Ciasto wyrabiałam do momentu gdy było jednolite, odchodziło od ręki i miało już dziurki. Lekko podsypywałam je mąką.
Ciasto włożyłam do wysmarowanej masłem i posypanej mąką brytfanny , przykryłam ściereczką i wstawiłam do piekarnika. Piekarnika nie nagrzewałam!!!
Ciasto spokojnie rosło w piekarniku około 7-8 godzin. A ja zajęłam się inną robotą , a potem poszłam z moimi dziewczynkami do kina i na lody.
Piekarnik włączyłam po powrocie i nastawiłam temperaturę 180 stopni. Piekłam 50 minut.
Chlebek po wyjęciu z piekarnika przełożyłam na deskę i przykryłam wilgotną ściereczką aby skórka zmiękła ale pozostała chrupiąca.
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz