wtorek, 17 lipca 2018

Działka moje życie...

Działka i wszystko co dzieje się na niej a potem w kuchni, stanowi sens mojego życia.
Już wnuczki odchowane i mam mnóstwo wolnego czasu. Mogłabym udzielać się towarzysko, chodzić na spacery po mieście. Ale to mnie nie kręci. Nakręca mnie ...moja działeczka.
Przez nią nawet spać nie mogę spokojnie. Bo ciągle mam różne pomysły. Oczywiście na miarę swoich możliwości finansowych i fizycznych. Chociaż tych ostatnich , o dziwo mi nie brakuje, Gdy jestem na działce nic mnie nie boli i nie strzyka.
A dzieje się na działce mnóstwo. Roślinki zakwitają, owocują, przekwitają. Zbieram plony i potem przetwarzam.
W tym roku nawet ogórków mam więcej. O fasoli, cukinii, buraczkach i groszku nie wspomnę. Zaczyna mi brakować słoików i szafek na zapasy.
W tym roku posadziłam lilie.






A jeszcze nie wszystkie zakwitły.

I hortensje kwitną.



A nawet już tak wcześnie zaczynają kwitnąć wrzosy. Bałam się o nie bardzo, bo wiosną zachorowały i bardzo zmarniały.


A sielskiego uroku dodają takie babcine rabatki. 





I oczywiście warzywnik ...moje oczko w głowie. Ulewne deszcze bardzo go zbiły. Dobrze, że zdążyłam już wiele warzyw zebrać i przerobić. 


Teraz jest już bardzie rozrośnięty i bogaty w warzywa. Na razie, bo coraz więcej wybieram.
A o tym co z nimi robię będzie w następnych postach.
C.d.n...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz